sobota, 29 września 2018

Ogień i lód - 3

 -Możesz mnie chociaż raz posłuchać? - samiec brzmiał inaczej niż podczas ostatniej rozmowy. Teraz nie był tylko zimny, oschły. Teraz zdawał się być zupełnie szczery. Niemal desperacki.
 Wilczyca przystanęła na chwilę. Przeanalizowała sytuację. Patrzyła na niego niebieskimi oczami i zastanawiała się co mogło tak zmienić basiora.
 -Już nie jesteś taki odważny jak ostatnio. - skomentowała. To był dość ryzykowny krok.
 -I nie będę. Nie mam zamiaru więcej się z tobą zadawać. - szczerość tych słów uderzyła wilczycę. O co mogło mu chodzić?
 -Dobra. Odejdę, jeśli chociaż spróbujesz mi wytłumaczyć co się stało. - wadera robiła wszystko żeby brzmieć przekonująco. Nastawiała się już na syknięcie, atak, brak odpowiedzi. Domyślała się też że może to być ich ostatnia rozmowa.
Basior milczał.
 -Niepotrzebnie w ogóle zaczynałem z tobą rozmowę. - basior powoli wracał do swojej oschłej postaci. Wyglądało na to że w tym stanie znów zacznie tylko odszczekiwać.
 -Zachowujesz się jak dziecko. Jesteś facetem, wilkiem, jakby tego było mało. Nie wiem co ci odbiło ale się opanuj.  - wilczyca zrobiła dwa kroki w jego stronę, ten z miejsca zjeżył sierść i ukazał kły. Głuchy warkot znów miał w sobie nutę desperacji. Może trzeba było kontynuować tę strategię - Po co swoją drogą dołączyłeś do gildii. Bo ci łatwiej i tak dalej... Pominąłeś tylko fakt że to społeczność, nie sam budynek. Na zbity pysk cię nie wyrzucą ale nikt nie czuje się dobrze w obecności kogoś kto non stop ich ignoruje.
 -Zamknij się i wyjdź. - basior warczał coraz głośniej z każdym jej krokiem.
 -Znowu to robisz. Tylko po co? Nic ci to nie daje a tylko tracisz. Nie byłoby prościej zwyczajnie zaakceptować fakt że jesteś zwierzęciem stadnym?
 -Widać nie powinienem nim być. Gówno wiesz więc się zamknij - między wilkami pękła pewna bariera. Dało się słyszeć że jeszcze chwila i basior wybuchnie.
 -No właśnie nie wiem ale ta rozmowa byłaby o wiele prostsza gdybym się dowiedziała. - ciągnęła - Sam widzisz w jakim ja jestem stanie, życie nie jest proste ale oddychanie i jedzenie to też nie życie. Weź się wreszcie w garść, co ci jest? Jesteś chory, ktoś się ściga? Cokolwiek!
 -Żebyś wiedziała że jestem chory! Tacy jak ja nie powinni w ogóle pojawiać się w stadach, mogłem dalej wlec się po lesie i teraz nie musiałbym się z wami męczyć - basior w jednej chwili wydusił z siebie zdanie którego w tej samej chwili głęboko pożałował. Warknął najgłośniej jak tylko był w stanie, jakby chciał zagłuszyć to co właśnie powiedział.
 Wilczyca siedziała w ciszy i patrzyła na skulonego na dużym, zmielonym prześcieradle basiora. Wciąż szczerzył on kły i powarkiwał cicho. Gdyby wilczyca nie stała mu na drodze ucieczki, już dawno by go tu nie było.
 -Wyrobiłeś sobie niezły system obronny. - wilczyca starannie dobierała słowa. On natomiast schował zęby i położył uszy po sobie. - Nigdy nie sądziłam że ktoś tak oschły może mieć tak namieszane we łbie. Sprawiałeś wrażenie najspokojniejszego bytu na ziemi. - uśmiechnęła się lekko. Basior odwrócił łeb wyczerpany psychicznie. Chyba było mu już wszystko jedno. Biała postanowiła zaryzykować i zbliżyć się jeszcze parę kroków tak, że stanęła już na leżu basiora. Ten tylko poruszył nerwowo ogonem kuląc się jeszcze bardziej. Widać nie miał siły się buntować więc wilczyca położyła się około metra od niego i oglądała jego niebieskie futro w milczeniu. Nie widziała jego pyska więc nie mogła stwierdzić o czym teraz myśli.

 Wilczyca nie zauważyła kiedy zasnęła. Basior wciąż leżał na posłaniu. Spanie w obcym miejscu sprawiło że wilczyca obudziła się w dokładnie tej samej pozycji w jakiej zasnęła, chociaż to nigdy jej się nie zdarzało. Była raczej skłonna spać z łóżka i znaleźć się na drugim końcu pomieszczenia. Postanowiła jednak jeszcze nie wstawać i przypomnieć sobie co się działo zanim zasnęła.
 Przed zaśnięciem dokładnie przemyślała to co powiedział basior. Mocno zbiło ją to z tropu. Była pewna że jest po prostu antyspołeczny, a nie aspołeczny. Domyśliła się jednak że po tej rozmowie Oruko z całą pewnością nie będzie pojawiał się w gildii w tej samej chwili co ona. Kiedy przypominała sobie jego wzrok podczas wczorajszego wybuchu, wyglądał jak wystraszone szczenię. Wilczyca czuła że rozdrapała coś co budował przez lata. Czuła się po części odpowiedzialna za to co się stało i za to co teraz będzie. Postanowiła trochę pomóc basiorowi. Jako porządna znajoma, postanowiła zacząć od jedzenia.

 Polowanie musiało odbyć się blisko nory, po cichu i szybko. Wilk mógł w każdej chwili uciec, a wtedy nikt nie wiedziałby gdzie. Udało jej się złapać królika, co nie było takie proste na terenach pełnych wilków. Uwinęła się jednak stosunkowo szybko. Zdawało się że Oruko wciąż jest w swojej norze. Waderę zastanawiało jednak, dlaczego nie miał pokoju w gildii. Kiedy jednak wypowiedziała to pytanie w myślach, odpowiedź nasunęła się sama. Mógłby tam nie wytrzymać. Rozmyślając, odruchowo przypiekła zwierzynę, jak to miała w zwyczaju. Dopiero wtedy zorientowała się że Oruko, przyzwyczajony do lodu i chłodu, mógłby woleć surową zwierzynę. Wzięła zdobycz w zęby i postanowiła się przekonać.
 Basior, jak już się mogła domyślić, nie spał. Wciąż jednak wyglądał na zmordowanego. Tak na prawdę, nie miała pewności czy spał kiedy wychodziła.
 -Dzień dobry panu. Zapowiada się nieprzespana noc po tylu godzinach kimania w ciągu dnia. - upuściła królika tuż przed jego pyskiem i usiadła na leżu. Basior zmierzył zdobycz wzrokiem i zmarszczył pysk. - Nie lubisz pieczonego? - basior rzucił jej zrezygnowane spojrzenie. Ta tylko się zaśmiała. - No nic.
 Wadera legła na pościel i patrzyła na wilka.
 -To musi być upierdliwe życie. Bycie aspołecznym zwierzęciem stadnym. - na te słowa basior westchnął cicho i spuścił wzrok. - Paradoksalne. Ale da się to pogodzić wiesz? - jego wzrok znów powędrował w górę. - Nie musisz się otwierać na wszystkich, na całą gildię. Trenujesz już z Chasem, rozmawiasz ze mną. Chyba tyle wystarczy nie. - wyszczerzyła kły.
 -Aż zanadto. - wymruczał w końcu. Wadera zaśmiała się.
 -Wrócił stary dobry Oruko! - na te słowa trochę wrócił mu humor. - A jakbyś jeszcze nie zamrażał wzrokiem wszystkich dookoła to byłoby idealnie. - biała znów wróciła do swojego standardowego wyrazu pyska.
 -Zmiana wizerunku jest trudniejsza niż ci się wydaje. Z czasem ludzie dookoła są tak pewni twojego charakteru że nie dadzą ci się zmienić. - wilczyca dokładnie przemyślała jego słowa.
 -Jedz tego zająca. - rzuciła w końcu. - Idziemy się przejść?
 -To jest królik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz